Od zawsze marzył mi się surftrip. Nie taki tygodniowy wypad, ale prawdziwy surftrip, z busem i tym niesamowitym uczuciem pływania codziennie na innym spocie, przemierzając kraj w poszukiwaniu tej idealnej fali. Bez pośpiechu i konkretnego celu, poznając nowych ludzi i piękne miejsca.
Ale to, co w surfingu lubię najbardziej, to zbliżenie się do natury. To, jak żywioł pokazuje mi, gdzie jest moje miejsce. Człowiek czuje się taki bezradny, taki mały, delikatny i wrażliwy. Człowiek i deska przeciwko sile oceanu, to jest wyzwanie, które uwielbiam podejmować, a ocean uczy mnie pokory każdego dnia.
Szczególnie tu, w Australii przyroda nie rozpieszcza. Do silnych prądów i rafy trzeba dodać obecność rekinów, słono i słodkowodnych krokodyli czy meduz. Ale natura nie tylko karci.
Gdy uda Ci się wygrać z oceanem i płyniesz kilka sekund na fali przepełnia Cię szczęście, które wynagradza Ci cały ten trud i daje Ci siłę do dalszej walki. (Nie zrozumcie mnie źle, nie pływam na największych falach, uważam się za początkującego i w sumie może dlatego jest to taka walka). Nie, nie łudźcie się, walka jest zawsze! 🙂
Swoją przygodę z surfingiem zacząłem w Portugalii. Postanowiłem pojechać na dwutygodniowy obóz z dwiema koleżankami i pierwsze kroki stawiać pod okiem instruktora. Malownicza miejscowość Lagos wspaniale nas ugościła. Kolejne dwa surftripy odbyły się w Maroko, w okolicach Agadiru. Znajduje się tu wiele spotów i jest to szczególnie atrakcyjny kierunek podczas europejskiej zimy. Ze względu na ciepło, dobre fale oraz atrakcyjne ceny. I tak krok po kroku uczyłem się tej pięknej dziedziny.
Nie odważyłem się nawet marzyć o dziewczynie, która surfuje do momentu kiedy poznałem Zuzę i poczułem, że też może się zakochać w surfingu. Zaczęliśmy się spotykać tuż przed moim wyjazdem na surfing z dwoma kumplami do Maroko. (Poniżej krótki filmik nakręcony i zmontowany przez mojego przyjaciela Michała D. aka Czarodziej). Koniecznie obejrzyjcie!
Wracając z Maroko wiedziałem, że kolejne surfowanie musi już być z Zuzą. Dlatego równo rok później pojechałem na surfing z 7 bliskim kumplami, także do Maroko! 🙂 Los chciał, że Zuza w tym czasie poleciała do Nowej Zelandii na rodzinny wyjazd. Po męskim wypadzie czułem, że czas wprowadzić trochę kobiecego pierwiastka i tak oto zaplanowaliśmy tego rocznego surftripa po Australii.
Witajcie w naszej zakładce ‘surfing’! Będzie się działo! 🙂