Nowy Jork Praktyki

Egzotyka w Nowym Jorku, czyli praktyki po amerykańsku

By on 30/08/2014

W trakcie przerwy wakacyjnej postanowiłem pojechać do Nowego Jorku, aczkolwiek musząc wyrobić odpowiedni okres praktyk klinicznych uznałem, że połączę przyjemne z pożytecznym. Wysłałem swoje CV i list motywacyjny do wszystkich klinik na Manhattanie. Dopiero po miesiącu dostałem dwie odpowiedzi; jedną negatywną i jedną zapraszającą na praktyki. Sprawdziłem ten szpital i okazało się, że jest to jedyna placówka zajmujący się tylko zwierzętami egzotycznymi, co w tamtym momencie najbardziej mnie interesowało. Czułem się jakbym wygrał na loterii i jak się potem okazało tak właśnie było!

Tak więc w końcu nadszedł ten dzień i po raz pierwszy udałem się do kliniki. Była umiejscowiona przy samym Central Parku, w jednej z najbardziej prestiżowych lokalizacji Nowego Jorku. Lekko zestresowany podszedłem do drzwi, przez witrynę zobaczyłem wielkie aviarium wypełnione różnymi gatunkami kolorowych ptaków. Wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem dzwonek. Drzwi otworzyła mi ogromna afroamerykanka z uśmiechem, którego nie powstydziłaby się najbielsza kość słoniowa i ciepło zaprosiła mnie do środka. W poczekalni siedziała para Azjatów trzymając w rękach całkiem okazałego węża Boa oraz młody białoskóry mężczyzna w garniturze z nieprzyzwoicie głośno krzyczącą papugą Żako.

Standard poczekalni oceniłem na bardzo wysoki. Na ścianach wisiały impresjonistyczne obrazy przedstawiające chyba zwierzęta. Nie zdążyłem nasycić oczu wszystkim, co mnie otaczało, gdy podeszła do mnie hinduska pielęgniarka i oznajmiła, że oprowadzi mnie po klinice. Przeszliśmy przez pusty gabinet przyjęć na zaplecze, gdzie znajdował się pokój socjalny lekarzy. Przedstawiono mnie głównemu lekarzowi, który okazał się moim imiennikiem, a w dodatku jego dziadkowie przypłynęli z Polski do Nowego Jorku i postanowili się tu osiedlić. Nie mówił po polsku, ale okazał się wyjątkowym profesjonalistą i jednocześnie bardzo zabawnym i ciekawym człowiekiem.

Kolejnym pomieszczeniem był hotel dla ptaków. Znajdowało się w nim około 15 różnych gatunków przepięknych stworzeń. Od razu poinstruowano mnie, abym zawsze zamykał drzwi do tego pomieszczenia, ponieważ hałas jaki się z niego wydobywał był w stanie przyprawić o ból głowy w ciągu kilku sekund. Następnie zeszyliśmy na dół, gdzie znajdowało się duże pomieszczenie szpitalne do brudnych zabiegów, sala operacyjna oraz izolatka dla chorych zwierząt.

Po całym szpitalu biegało mnóstwo osób, każdy był bardzo zajęty i przejęty swoim zadaniem, wśród nich biegał także piękny paw z opatrzonymi ranami na kończynach, zbyt duży, aby zmieścić się w klatce. Gdy go zobaczyłem od razu obdarzyłem go sympatią, ponieważ mieliśmy coś wspólnego – oboje czuliśmy się jak przeszkoda do ominięcia. 🙂

IMG_5246

Nagle podszedł do mnie lekarz i oznajmił, że zaraz przyniosą aligatora, który został pogryziony przez swojego ‘kolegę’ na planie podczas kręcenia reklamy. Uznałem to za żart, ale ku mojemu zdumieniu po chwili pojawił się mężczyzna trzymając na rękach półtorametrowego predatora. Położyliśmy go na stole i po badaniu klinicznym lekarz stwierdził, że kończyna musi być amputowana, a reszta ran tylko opatrzona. Przystąpiliśmy do operacji, która okazała się mniej skomplikowana niż przepuszczałem i oto jej rezultat.

IMG_5248

IMG_5244

Kolejnymi ciekawym klientem była para dziewczyn, która zjawiła się z miniaturową świnką na rutynową kontrolę i w celu zasięgnięcia informacji o jej dobrostanie. Powiedziały, że świnia choć młoda to już rządzi psami w mieszkaniu 🙂

altAgLTe3QfEiHAh29haLMaLZuGnK-lRSElYIXGX3xmS2ei

Następną pacjentką była starsza myszka przyniesiona przez zapłakanego starszego Pana. Na zdjęciu tlenoterapia w celu stabilizacji jej stanu.

IMG_5241

 

Częstym zabiegiem była korekcja dzioba i pazurów u ptaków oraz laseroterapia ran.

IMG_5247

Pod koniec dnia zdarzył się jeszcze nieprzyjemny incydent, ponieważ legwan pogryzł w poczekalni swojego właściciela i nie był to pierwszy raz, więc właściciel zostawił go w klinice.  Na koniec dowiedziałem się, że po pracy odbędzie się impreza pracownicza i to było powodem takiego tłoku. W ciągu kolejnych dni udało mi się wtopić w zespół i przeżyłem w tym miejscu wiele ciekawych chwil.

Ostatnie zdjęcie dedykuję mojej ulubionej pacjentce, którą była papuga kakadu. Ktoś zostawił ją na parkingu samochodowym przed domem handlowym na Bronksie.  Z żalu dokonała masywnego samookaleczenia na znacznym obszarze klatki piersiowej. Ranę tę leczyliśmy przez ponad 3 miesiące, więc papuga stała się wraz z pawiem maskotką kliniki i muszę przyznać, że gadała więcej niż wszystkie pielęgniarki razem wzięte! 🙂 Dowiedziałem się potem, że została adoptowana przez recepcjonistkę pracującą w klinice!

IMG_5238

TAG
RELATED POSTS
1 Comment
  1. Reply

    Magdalena

    13/09/2016

    Ale świetne doświadczenie! Chętnie poczytam więcej, jeśli masz jakieś historie 🙂

Leave a Reply to Magdalena / Cancel Reply